Postawić na przedsiębiorcę, który inwestuje, tworzy miejsca pracy i generuje podatki

Możliwość komentowania Postawić na przedsiębiorcę, który inwestuje, tworzy miejsca pracy i generuje podatki została wyłączona Biznes

Z Markiem Goliszewskim, Założycielem i Prezesem Business Centre Club rozmawiał Ryszard Żabiński.

Marek Goliszewski

Marek Goliszewski fot. mat. prasowe

Rząd przedstawił założenia strategii rozwoju gospodarczego na najbliższe lata. Jak Pan ocenia ten popularnie określany „plan Morawieckiego” z punktu szans i zagrożeń dla przedsiębiorców na najbliższe lata? Co stanowi w nim największą szansę dla przedsiębiorców?

W tzw. „Planie Morawieckiego” przedsiębiorcy upatrują szanse. Co oczywiście nie oznacza, że nie widzimy zagrożeń. Podzielamy na ogół nie najlepszą diagnozę stanu gospodarki wyrażoną w tym Planie. Mamy dużą lukę we wpływach podatkowych, brakuje polskich firm światowych, mamy mało kapitału, zbyt mało wydajemy na badania i rozwój etc. Potrzebne jest zatem pobudzenie różnego rodzaju inwestycji. Do tego, z kolei, potrzebne jest zaufanie przedsiębiorców do polityki rządu. A ze strony rządu usunięcie barier, które krępują przedsiębiorczość. Bez tego nie będzie koniecznego wzrostu inwestycji, a więc wzrostu konkurencyjności, nowych miejsc pracy i w rezultacie wyższych pensji. Szansą dla odbudowy zaufania są nowe instytucje, zbliżające przedsiębiorców i rząd do siebie jak Rada Dialogu Społecznego i Narodowa Rada Rozwoju. BCC posiada tam swoich reprezentantów. Pozytywnie odbieramy również rządowe zapowiedzi ograniczenia biurokracji, poprawy systemu stanowienia prawa, zmniejszenia przewlekłości postępowania sądów. Również deklarację uchwalenia tzw. „konstytucji biznesu”, zgromadzenia środków na kredyty rozwojowe dla firm w Polskim Funduszu Rozwoju; wsparcia eksportu, obietnicę likwidacji zbędnych koncesji i zezwoleń, odejście od kryterium najniższej ceny w zamówieniach publicznych. Przykładów sensownego traktowania wielu zagadnień w „Planie Morawieckiego” jest więcej. Stanowią w dużej mierze zbiór postulatów, które BCC formułowało wobec rządu PO-PSL przez wiele lat.

Czego Panu zabrakło „w planie Morawieckiego”, chodzi zwłaszcza o problemy górnictwa, szarej strefy, nieszczelności systemu podatkowego, czyli o te obszary, które mają ogromny wpływ na możliwości sfinansowania ambitnych planów rozwoju gospodarczego?

Ze skali propozycji mikroekonomicznych i niektórych makroekonomicznych jesteśmy zadowoleni. Zakładany bilion złotych na inwestycje w najbliższych latach to „zastrzyk” pieniędzy dla gospodarki. W ciągu nadciągających dwóch lat nie powinno być większych kłopotów ze zgromadzeniem środków na rozwój. Mamy 3,8% wzrost gospodarczy, zwiększył się eksport, rząd otrzyma znaczne środki z dywidendy NBP, czy sprzedaży częstotliwości LTE. Znalazł też pieniądze w potencjale inwestycyjnym spółek Skarbu Państwa, tworzy krajowy Fundusz Kapitałowy, Fundusz Wzrostu, Fundusz Ekspansji Zagranicznej. Nie zamyka się na współpracę z kapitałem zagranicznym, co jest ze wszech miar korzystne dla przedsiębiorstw i gospodarki.

Nad wszystkim unoszą się jednak pytania: jak w długim okresie te wyzwania zrealizować? I skąd wziąć pieniądze, jeśli np. rząd planuje zwolnienia podatkowe i podniesienie płacy minimalnej; a program 500+ będzie kosztować rocznie blisko 24 mld zł. Jak pobudzić prywatne oszczędności na rozwój? Pytanie o tyle zasadne, że mamy bilionowy dług publiczny a deficyt sektora finansów publicznych (3% PKB) nie bardzo oddala od nas „procedury nadmiernego deficytu” UE, z ryzykiem ograniczenia funduszy na rozwój w Polsce.

Plan Odpowiedzialnego Rozwoju nie podpowiada, co robimy z górnictwem, bardzo nieopłacalnym i obciążającym budżet.Włączenie tego sektora „pod” sektor energetyczny obniży tylko jego wyniki. Zapowiedzi ministra skarbu o tworzeniu holdingu ze spółek skarbu państwa wywołują obawy o nieuczciwą konkurencję i upaństwowienie gospodarki. Również trudno doszukać się w Planie sposobów pomnażania pieniędzy drogą np. uszczelniania systemu podatkowego, czy likwidacji szarej strefy. Cicho na temat reformy emerytalnej, której „odwrócenie” spowodowałoby wysyp niepracujących i uszczuplenia deficytowego przecież ZUS-u na kolejne miliardy. Nie rozwinę tu problemu tzw. „frankowiczów”, którego rozwiązanie w formie jakiej żądają, rozbiłoby system finansowy państwa. Z tego wszystkiego wyłania się sprzeczność między założonymi wydatkami Państwa (konsumpcją) a nakładami na rozwój (inwestycje). Oby to nie skupiło się na przedsiębiorcach – a więc na kontrolach „drenażowych”, fiskalizmie – w konsekwencji na zwiększeniu bezrobocia. Rząd niebawem znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji przy podejmowaniu decyzji: albo ograniczać zapowiadaną w wyborach konsumpcję albo inwestycje (rozwój).

Jak Pan ocenia propozycje dotyczące nowego prawa o działalności gospodarczej? Czy te nowe rozwiązania pobudzą rozwój polskiej przedsiębiorczości?

Tzw. konstytucja przedsiębiorców– Prawo Działalności Gospodarczej leży w Sejmie od miesięcy. Parlament nie miał czasu jej uchwalić przed wyborami (silny sprzeciw niektórych posłów PiS), obecnie zajmuje się nią Ministerstwo Rozwoju, konkretnie minister Haładyj. Przyświeca nam cel: odblokować przedsiębiorczość Polaków, stworzyć szansę na ciężką, ale lepiej opłacaną pracę. Wspomniałem wcześniej o biurokracji i wymiarze sprawiedliwości. Inne cele to: usuwanie absurdów prawa, ograniczenie koncesji, zezwoleń, liczby kontroli (a mamy 40 instytucji państwowych, które mogą kontrolować przedsiębiorcę, paraliżując jego inicjatywy i działania) uproszczenie poboru podatków i formalności biurokratycznych w ogóle, zwiększenie stopnia terminowości odzyskania VAT, być może nawet wprowadzenie zasady domniemania niewinności przedsiębiorcy. Problem: jak je urzeczywistnić, skoro działa tzw. „Polska Urzędnicza”. Ponadto: wymieniłem wyżej instytucje dialogu biznesu z rządem. Przyjmijmy optymistycznie, że jest to dopiero rozruch. Ale stosowana dziś praktyka uchwalania ustaw tzw. szybką ścieżką poselską tj. bez konsultacji społecznych, spowodowała kiedyś wyjście związków zawodowych z Trójstronnej Komisji i paraliż dialogu, w konsekwencji akceptowanych społecznie rozwiązań gospodarczych. A dzisiaj jak nigdy, wobec rozedrganej Unii Europejskiej i podziałów na polskiej scenie „politycznej”, „solidarność dla gospodarki” jest naszym być albo nie być.

Jakie będą najważniejsze cele działania Business Centre Club w 2016 roku?

BCC będzie „naciskać” na sensowne rozwiązanie w Radzie Dialogu Społecznego, w której mamy poważne uprawnienia, a ministrowie obowiązek obecności, i w Wojewódzkich Radach Dialogu Społecznego. Również w Narodowej Radzie Rozwoju. W obu tych gremiach już uświadamiamy, że gromadzenie pieniędzy przez budżet Państwa podnoszeniem podatków i liczby kontroli jest krótkowzroczne; że trzeba postawić na przedsiębiorcę, który uruchamia inwestycje, miejsca pracy i generuje podatki. Mamy wiele propozycji: niższy od 3% PKB deficyt budżetowy, zmniejszenie biurokracji, naprawa wymiaru sprawiedliwości, domniemanie niewinności przedsiębiorcy, uproszczenie systemu podatkowego, ograniczenie szarej strefy, proeuropejskość. To pryncypia. Szczególną uwagę poświęcimy w tym roku i w latach następnych ochronie prawnej, medialnej i osobistej przedsiębiorcy, jego rodziny i współpracowników. Nikt nie może być osamotniony. Pracują dla nas wyspecjalizowane kancelarie i agencje. Zdecydowanie będziemy reagować w przypadkach bardzo konkretnie opisanych w Polisie Bezpieczeństwa każdego członka BCC. Tak postępowaliśmy w przeszłości, ratując wielu przedsiębiorców przed kłopotami ze strony służb państwowych, czy nieuczciwych kontrahentów.

Jak Pan ocenia kondycję i rozwój samorządu gospodarczego w Polsce?

Wiele lat temu przygotowaliśmy m.in. wspólnie z KIG, Polską Radą Biznesu i ZRP projekt ustawy o samorządzie gospodarczym wzorowany na polskim przedwojennym samorządzie gospodarczym i aktualnie działającym w Niemczech. Nie zakładał obowiązkowego członkostwa ale tzw. „możliwość uczestnictwa” (bierne i czynne prawo wyborcze) oraz odchodził od obowiązkowych składek na rzecz odpisu ułamka procentu z VAT, ponieważ miał wykonywać funkcje publiczne. Przedłożyłem projekt rządowi, szefom klubów parlamentarnych i liderom partii. Wszyscy oficjalnie popierali. Ale nieoficjalnie nie chcieli tworzyć sobie konkurencji w postaci zjednoczonych przedsiębiorców. Projekt leży w Sejmie. Dlatego ostatnio BCC, Lewiatan, KIG, Pracodawcy RP i Polska Rada Biznesu postanowiły reaktywować Radę Przedsiębiorczości jako reprezentację biznesu wobec władz państwowych, a BCC dodatkowo reaktywuje Forum Dialogu. To powinno zwiększyć siłę naszych argumentów.