NASZ PATRONAT: Wodór – realna szansa czy drogie marzenie?

Możliwość komentowania NASZ PATRONAT: Wodór – realna szansa czy drogie marzenie? została wyłączona Aktualności, porady ekspertów, Samorząd

W programie odbywającego się w dniach 6-7 grudnia 2021 w mazurskich Mikołajkach VI Europejskiego Kongresu Samorządów nie mogło zabraknąć paneli dyskusyjnych o tematyce energetycznej. Wśród nich jednym z tych, które cieszyły się największym zainteresowaniem był panel poświęcony wodorowi i jego potencjalnemu wykorzystaniu w energetyce.

 Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś, Kierownik Zespołu Transformacji Wodorowej i Paliw Odnawialnych PKN ORLEN Jakub Lubiński, Prezes Zarządu ARP e-Vehicles Sp. z o.o. Mariusz Wdowczyk oraz Wiceprzewodniczący Zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii Henryk Borczyk na VI Europejskim Kongresie Samorządów
W dyskusji prowadzonej przez Wojciecha Jakóbika, Redaktora Naczelnego BiznesAlert.pl udział wzięli: Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś, Kierownik Zespołu Transformacji Wodorowej i Paliw Odnawialnych PKN ORLEN Jakub Lubiński, Prezes Zarządu ARP e-Vehicles Sp. z o.o. Mariusz Wdowczyk oraz Wiceprzewodniczący Zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii Henryk Borczyk.

Wodór używany jest jako wsad do rafinacji ropy naftowej, produkcji amoniaku i metanolu oraz do produkcji stali. Obecne światowe zapotrzebowanie na wodór wynosi ponad 70 milionów ton rocznie. Pierwiastek ten, choć jest powszechny, do tej pory był niedostatecznie wykorzystywany w naszym systemie energetycznym. Jaka jest przyszła rola wodoru w przyspieszaniu dekarbonizacji naszego przemysłu, transportu i domów?

Zdaniem Jakuba Farysia branża motoryzacyjna znajduje się obecnie w bardzo interesujący, ale i zarazem bardzo trudnym momencie. „Komisja Europejska wyznaczyła branży bardzo ambitne cele, w 2030 powinniśmy zmniejszyć o 37,5% emisję CO2 w przypadku samochodów osobowych. W skrócie, może to oznaczać wzrost cen paliwa. A w 2035 będziemy mogli sprzedawać tylko samochody wodorowe, elektryczne i bateryjne. W przypadku samochodów osobowych to jest możliwe, ale w przypadku samochodów dostawczych to jednak rozwiązanie bateryjne i konieczność ładowania co kilkaset kilometrów sprawia już problemy, bo trzeba wybudować infrastrukturę.” Już dziś jeżdżą po naszych ulicach pojazdy napędzane wodorem. Jeżeli jednak nie będzie dobrej infrastruktury ładowania pojazdów wodorowych, nie będzie to możliwe na większą skalę.

Reprezentujący Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię Henryk Borczyk odniósł się do wykorzystania wodoru w nieco szerszych kontekście. „Patrzymy na wodór nie tylko pod kątem transportu, ale ogólnie zmiany i wytworzenia nowego know how.” Zgodził się również ze stwierdzeniem, że do dalszego rozwoju niezbędna jest odpowiednia infrastruktura. Jak zauważył, GZM ma już podpisaną umowę z NFOŚ na zakup 20 autobusów wodorowych, potrzebne są jednak jeszcze stacje do ich ładowania. Borczyk podkreślił również, że w GZM patrzą na wodór również pod kątem rozwoju ciepłownictwa i energetyki.

Według Prezesa ARP e-Vehicles Mariusza Wdowczyka tabor wodorowy będzie rósł, ale podchodzi ond jednak do tego zjawiska z dużą ostrożnością. Wszystko zależy bowiem od dostępności wodoru, dostępności infrastruktury oraz kosztów produkcji i utrzymania. „Pojazdy wodorowe istnieją już od 10 lat, ale nie było podaży. To nie jest filozofia stworzyć takie pojazdy, problemem jest zapewnienie stacji ładowania wodoru oraz koszt eksploatacji pojazdów wodorowych.” Przytoczył on również konkretne dane dotyczące kosztów użytkowania takich pojazdów: 12-metrowy autobus potrzebuje 6-7kg wodoru na 100km. W Berlinie dziś wodór kosztuje ok 10 euro/kg. W Kolonii jest to już jednak cena 5 euro i pewnie z czasem cena będzie malała. Zdaniem Wdowczyka o tym w jaki sposób oraz kiedy powszechne stanie się użytkowanie pojazdów wodorowych zadecydują trzy czynniki: podaż i produkcja wodoru, infrastruktura, koszty. ARP e-Vehicles do 2026 roku chce skupić się maksymalnie na pojazdach bateryjnych, aby później przejść płynnie w stronę wodoru. Oczywiście niezbędne są też odpowiednie regulacje, pozwalające na łatwiejsze wprowadzanie technologii.

Jakub Lubiński z PKN ORLEN odniósł się do literatury mówiąc, że Juliusz Verne marzył o tym, żeby woda zastąpiła węgiel – i dziś to właśnie jego firma może wprowadzić to rozwiązanie w życie. Wodór nie zawiera węgla, zatem pomoże w dekarbonizacji dodatkowo może magazynować i dostarczać energię. PKN ORLEN jest w stanie produkować obecnie 45kg wodoru na godzinę w swoim hubie, skąd może być on dystrybuowany na południową część kraju. „To jest podaż, która zapewni start. Jednak już teraz budujemy hub o mocy 200kg wodoru, który można rozbudować do poziomu produkcji 500kg wodoru na godzinę – to oznacza zatankowanie ok. 400 autobusów w godzinę.” PKN ORLEN chce być udziałowcem w całym łańcuchu dystrybucji wodoru. Planuje otwarcie dwóch stacji wodorowych w Poznaniu i Katowicach oraz stacji mobilnej we Włocławku. Firma rozmawia z samorządami o zasilaniu autobusów wodorowych, rozmawia również z NFOŚ w celu szukania finansowań zewnętrznych, aby móc dalej się rozwijać. Ich projekt „Hydrogen Eagle” zakłada do 2023 zbudowanie odpowiedniej infrastruktury produkcji, dystrybucji i tankowania – kilkadziesiąt stacji w Polsce, w Czechach i na Słowacji. Cały projekt zakłada produkcję wodoru zeroemisyjnego. Lubiński podkreślił, że chcieliby, żeby cena tego wodoru była na tyle atrakcyjna, żeby szybko uruchomić ten rynek i szeroko go rozwinąć.