Marek Łuczak: Rolnictwo czeka zmiana, której koszty są trudne do przewidzenia

Możliwość komentowania Marek Łuczak: Rolnictwo czeka zmiana, której koszty są trudne do przewidzenia została wyłączona Aktualności, Biznes

Z Markiem Łuczakiem prezesem Syngenta Polska, rozmawia Radosaw Nosek

Marek Łuczak, prezes Syngenta Polska
Marek Łuczak, prezes Syngenta Polska fot. mat. prasowe

Podczas tegorocznej konferencji „Sustainable Economy Summit” w  Warszawie wziął Pan udział w  panelu „Zrównoważone rolnictwo i produkcja żywności”. Jakie są najważniejsze wnioski płynące z tej debaty?

Pierwszym i  najważniejszym wnioskiem jest to, że co raz więcej miejsca w przestrzeni publicznej poświęca się rozmowom na temat rolnictwa. Można powiedzieć „nareszcie”, bo wbrew pozorom jest to branża bardzo bliska każdemu konsumentowi.

Rozpoczynając 3 lata temu współpracę z  organizatorem konferencji, Executive Club, rolnictwo zajmowało naprawdę niewielką część agendy. Obecnie tematyka rolna cieszy się ogromną popularnością zarówno wśród słuchaczy, jak i osób chcących zabrać głos w dyskusji.

Na pewno w  dużej mierze przyczynił się do tego Europejski Zielony Ład i plan wielkich zmian w tym sektorze, które zakłada strategia Od pola do stołu. 50% redukcja zużycia pestycydów, 20% redukcja zużycia nawozów przy jednoczesnym założeniu wzrostu udziału rolnictwa ekologicznego to założenia, które zapowiadają poważną rewolucję w rolnictwie europejskim. Budzi to uzasadnione obawy wśród rolników i  osób z  szeroko rozumianej branży rolnej. Polskie rolnictwo przeszło ogromną przemianę, stało się konkurencyjne na rynku europejskim, zdobywa nowe rynki na świecie, a teraz czeka nas kolejna zmiana – zmiana, która na razie jest niedookreślona i której koszty są trudne do przewidzenia.

Jak dużym wyzwaniem dla rolnictwa jest Zielony Ład? Czy jest możliwa efektywna i opłacalna produkcja rolnicza przy jednoczesnym przestrzeganiu coraz bardziej rygorystycznych norm środowiskowych?

Normy dotyczące środowiska naturalnego i  szeroko pojętego bezpieczeństwa obowiązują w produkcji rolnej od lat. Z jednej strony, mamy przepisy dot. uprawy roślin czy hodowli zwierząt, a  z  drugiej strony niezwykle restrykcyjne przepisy dot. dopuszczania do obrotu środków do produkcji rolnej. Mam tu na myśli np. środki ochrony roślin, czyli tę gałąź przemysłu, której przepisy wzorowane były przepisach dotyczących leków dla ludzi. Z czasem normy dotyczące środków ochrony, czyli leków dla roślin, stały się jeszcze bardziej restrykcyjne niż te dotyczące leków dla ludzi. Obok przepisów prawnych istnieją zasady dobrej praktyki rolnej i  oczywiście wymogi wzajemnej zgodności, którym podlegają rolnicy otrzymujący dopłaty bezpośrednie, czyli de facto wszyscy rolnicy w Polsce. Ostatnia, i nie mniej ważna sprawa, to ziemia uprawna – dla rolnika jest to podstawowy zasób, który przynosi dochód teraz i ma przynosić dochód przyszłym pokoleniom. To powoduje, że rolnik jest zainteresowany gospodarowaniem w  sposób nie przynoszący szkody środowisku, z poszanowaniem natury.

Europejski Zielony Ład niesie ze sobą ograniczenia w  dostępie do środków ochrony roślin i nawozów, które obok sprzętu mechanicznego są podstawą produkcji roślinnej. Ograniczenia te nie idą niestety w parze z wprowadzaniem nowych rozwiązań, mogących zastąpić te wycofywane. Brakuje uregulowań prawnych, które ułatwią lub przynajmniej przyspieszą rejestrację biologicznych środków ochrony roślin, czynowych technik w hodowli roślin uprawnych. Regulacje te dałyby możliwość redukcji zużycia syntetycznych środków ochrony roślin i opracowania odmian roślin bardziej odpornych na patogeny i  wymagających mniejszej ochrony.

Niedługo minie 1,5 roku od ogłoszenia strategii Od pola do stołu, a w dalszym ciągu nie znamy oficjalnego raportu nt. wpływu tej strategii na rolnictwo i środowisko. Różne branże, w  tym branża środków ochrony roślin, którą reprezentuję, pokusiły się o przygotowanie własnych ocen planowanych zmian i niestety ten scenariusz nie wypada pozytywnie w kontekście konkurencyjności europejskiego rolnictwa, bezpieczeństwa żywnościowego, czy cen żywności.

Czy polskie rolnictwo dorównuje światowej czołówce w zakresie stosowania nowoczesnych środków ochrony roślin?

Głównym konkurentem polskiego rolnictwa w Europie są Niemcy, co pokazuje, że jesteśmy w  ścisłej czołówce, przynajmniej w Europie. Jeżeli chodzi o stosowanie nowoczesnych środków ochrony roślin, to polski rolnik ma dostęp do tych samych produktów, co rolnicy w  innych krajach Unii Europejskiej. Jeżeli są jakieś różnice w  tym zakresie, to wynikają one głównie z różnic w uprawach, czy też różnic klimatycznych. Producentom fitofarmaceutyków, a więc także i Syngencie, zależy, aby nasze produkty były dostępne na wszystkich rynkach.

Europejski Zielony Ład niesie ze sobą ograniczenia w dostępie do środków ochrony roślin i nawozów, które obok sprzętu mechanicznego są podstawą produkcji roślinnej. Ograniczenia te nie idą niestety w parze z wprowadzaniem nowych rozwiązań, mogących zastąpić te wycofywane

Różnice w  dostępności pojawiają się, gdy porównujemy Unię Europejską z  innymi regionami świata – Stanami Zjednoczonymi, czy całą Ameryką Południową. Wynikają one z  różnego podejścia do procesu dopuszczania substancji czynnych i  rejestrowania poszczególnych produktów. Prawodawstwo europejskie i sam proces rejestracyjny jest chyba najbardziej skomplikowany i  czasochłonny właśnie w Unii Europejskiej. Ogromna zmiana zaszła w  momencie, gdy Europa odeszła od oceny ryzyka na rzecz oceny zagrożenia. Ta zmiana powoduje, że z rejestru wypada ogromna liczba produktów – proces ten trwa od co najmniej 5 lat, a tylko pojedyncze nowe produkty (zawierające nowe substancje czynne) wchodzą na to miejsce. Na pewno rolnik amerykański ma znacznie większą paletę dostępnych leków dla roślin niż rolnik polski, czy niemiecki.

Europejski Zielony Ład wraz ze strategią Od pola do stołu będzie niósł za sobą jeszcze większe ograniczenie dostępności środków ochrony roślin w  ogóle, co na pewno przełoży się na plony, a  co za tym idzie, na ceny żywności i konkurencyjność rolnictwa europejskiego.

Co w takim razie powinna zrobić Europa, aby do tego nie dopuścić?

Europa powinna przede wszystkim otworzyć się na nowe technologie, które będą wspierały rolnictwo w zmaganiu się z brakiem wspomnianych wcześniej środków ochrony roślin i  nawozów oraz w  trudnej walce ze zmieniającymi się warunkami klimatycznymi. Rolnictwo od zawsze zależy od pogody – dużo łatwiej jest osiągać przewidywalne plony, gdy mamy do dyspozycji np. odmiany odporne na stres pogodowy (okresy suszy, powodzie, brak okrywy śnieżnej, itd.) czy alternatywę do wycofywanych z obrotu środków ochrony roślin. Tak jak wspomniałem wcześniej, konieczne są duże zmiany w podejściu do nowych technik hodowli odmian roślin uprawnych, czy nowe uregulowania prawne ułatwiające dopuszczanie do obrotu biologicznych środków ochrony roślin.

Wiele miejsca poświęca się rolnictwu precyzyjnemu, ale to jest poważna inwestycja i nie każde gospodarstwo będzie na to gotowe – zarówno finansowo, jak i  mentalnie. Dlatego też tylko w bardzo ograniczonym zakresie będzie mogło być wykorzystane w najmniejszych gospodarstwach, które liczebnie stanowią zdecydowaną większość w Polsce.

Wprowadzenie samych ograniczeń spowoduje, że bezpieczeństwo żywnościowe Europy będzie zagrożone, a nie o to przecież chodzi w  Zielonym Ładzie. Ponadto, w  Polsce jest to kwestia bardzo istotna gospodarczo biorąc pod uwagę znaczenie rolnictwa chociażby dla eksportu. Również w  układzie społecznym perspektywy dla rolnictwa są o tyle ważne, że osoby pracujące w rolnictwie i otoczeniu rolnictwa stanowią bardzo poważną grupę zawodową. Nie można też przecenić roli tego sektora w  ogólnym zagospodarowaniu obszarów wiejskich, co widać szczególnie, jeśli się porówna sytuację dzisiejszą z sytuacją 2-3 dekady temu, kiedy polskie rolnictwo dopiero wkraczało na ścieżkę rozwoju i  zaczynało budować swoją pozycję.