Hill International po pierwsze ludzi i kompetencje

Możliwość komentowania Hill International po pierwsze ludzi i kompetencje została wyłączona Aktualności, TOP Manager

Z Łukaszem Marcinkiewiczem, prezesem Hill International, rozmawia Marcin Prynda

Łukasz Marcinkiewicz, prezes Hill International fot. mat. prasowe
Łukasz Marcinkiewicz, prezes Hill International fot. mat. prasowe

Jakie kluczowe zmiany dostrzega Pan w polskim sektorze budowlanym w ostatnich latach i jakie czynniki, Pana zdaniem, najbardziej wpłynęły na te transformacje?

Budownictwo jako jedna a najważniejszych gałęzi przemysłu jest kluczowym obszarem determinującym rozwój gospodarczy kraju. Od wielu lat mówi się, że Polska jest największym placem budowy w Europie i potwierdzają to obecność na naszym rynku największych firm z obszaru projektowania, doradztwa oraz wykonawstwa. Polskie budownictwo od dekad bardzo mocno stymulowane jest przez środki finansowe z Unii Europejskiej. Po wielu latach hegemonii budownictwa drogowego przychodzi teraz czas na budownictwo kolejowe, energetyczne i tzw. podwójnego zastosowania, czyli wypełniającego potrzeby związane z obronnością kraju. Zatem przede wszystkim czynnik „doganiania Europy” w zakresie infrastruktury komunikacyjnej był tym w zakresie infrastruktury komunikacyjnej był tym który przez ostatnie 20 lat mocno kreował popyt i podaż na rynku budowlanym. Do tego czynnika doszła kwestia transformacji energetycznej, która stymuluje a niekiedy wymusza szereg inwestycji w obszarze przemysłu, energetyki czy infrastruktury. Dążenie do obniżenia emisji CO2 wygenerowało równoległy rynek „zielonych” rozwiązań technologicznych i inżynierskich. Rynek budowlany nie słynie z innowacyjności, wręcz można powiedzieć, że na tą innowację jest dość odporny. Natomiast transformacja energetyczna i kierunek do zmiany miksu energetycznego napędza innowacje w każdym obszarze budownictwa.

W jednym z wywiadów wspomniał Pan, że sektor energetyczny może stać się kołem zamachowym dla budownictwa w Polsce. Jakie konkretne inwestycje w tym obszarze uważa Pan za najbardziej obiecujące?

Tak, sektor energetyczny bezapelacyjnie będzie tym napędzającym koniunkturę a najbliższych latach. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze to świadomość społeczna w zakresie zrównoważonego rozwoju, ograniczania emisji CO2 stale rośnie. W związku z tym będą rosły oczekiwania w zakresie zrównoważonych źródeł energii.
Po drugie nasz system energetyczny jest w opłakanym stanie więc wymaga gruntownej przebudowy i odświeżenia. Te dwa czynniki wymuszą na wszystkich producentach i dystrybutorach, ale też na odbiorcach konieczność inwestycji w obszar szeroko pojętej energetyki i efektywności energetycznej. Oczywiście tym co rozpala wyobraźnie jest na pewno elektrownia jądrowa. Jednak nie uważam, że to jest ten jedyny projekt który wpłynie na rynek. Jest szereg innych inicjatyw po stronie producentów energii takich jak farmy wiatrowe off-shore, sieci przesyłowe, elektrownie pompowo-szczytowe, reaktory SMR. Sporo też się dzieje w sektorze prywatnym. Projekty z obszaru odzysku ciepła, kogeneracji energii w procesie produkcji przemysłowej, wychwyt i magazynowanie CO2. Rynek potrzebuje i będzie potrzebował know-how i zasobów niezbędnych do realizacji tych ambitnych projektów.
Potrzebujemy silnej branży projektowej, doradczej oraz wykonawczej. To powinna być strategia rządzących, aby wspierać rozwój kompetencji, budować zaplecze kadrowe i technologiczne. Trzeba pamiętać o tym, że jak już u nas przysłowiowy kurz opadnie po wielkich projektach, przyjdzie czas na realizację podobnych projektów w Ukrainie czy innych krajach naszej części Europy. Polska i polskie przedsiębiorstwa będą wtedy miały szanse na eksport swoich usług i towarów. Mam nadzieję, że nie zmarnujemy tej szansy.

Jakie wyzwania stoją przed firmami budowlanymi w kontekście realizacji dużych projektów infrastrukturalnych, takich jak Centralny Port Komunikacyjny, zwłaszcza w obliczu inflacji i niedoboru siły roboczej?

Wyzwań jest na pewno wiele. Każde z nich może mocno utrudnić realizację. To co jest bezwzględnie potrzebne to determinacja inwestorów do skutecznego zakończenia fazy budowy. Duże projekty takie jak CPK czy elektrownia jądrowa mają tendencję do meandrowania w obszarze decyzji kluczowych dla pomyślnej realizacji inwestycji. Spowodowane jest to bardzo dużą bezwładnością organizacyjną oraz podatnością na aspekty geopolityczne dużo szersze niż tylko w obrębie naszych granic. Stąd ta wcześniej wspomniana determinacja jest niezbędna, żeby nie zgubić z pola widzenia tego celu który przyświecał w momencie podejmowania decyzji o rozpoczęciu projektu. Na pewno stabilne i zdrowe finansowanie jest niezbędne do tego, aby móc plany wprowadzać w życie. Jest to trudne zadanie, szczególnie gdy kilka tak dużych projektów jest realizowanych jednocześnie oraz gdy ogólna sytuacja w Europie i na Świecie wydaje się być lekko rozchwiana. Z wyzwań bliżej ziemi wyróżnił bym trzy.
Po pierwsze ludzie i kompetencje. Nie mam tu na myśli jedynie siły roboczej, wykonawczej.
Dotyczy to też obszaru projektowania, nadzoru, technologii. Ewidentnie branże budowlaną dotkną kryzys niedoboru kadry. Problem jest poważny i niestety nie ma szybkiego rozwiązania. Oczywiście można posiłkować się pracownikami z innych krajów, ale to rozwiązanie nie pomoże w budowaniu kapitału o którym wspomniałem w poprzednim punkcie.
Niezbędne jest budowanie pozytywnego wizerunku budownictwa wśród młodych, tych którzy stoją przed wyborem ścieżki zawodowej, zdających maturę. Musimy odczarować budownictwo postrzegane jako, brudne, niewygodne, trudne i nierozwojowe.
Potrzebna jest ogólnopolska kampania wszystkich uczelni technicznych, instytutów badawczy i firm budowlanych promująca zawód technika czy inżyniera budowlanego. Na tym polu budownictwo przegrywa z kretesem z IT czy nowymi technologiami. Kryzys będzie się pogłębiał jeśli nic z tym nie zrobimy dzisiaj.
Drugie wyzwanie to dostęp do surowców i materiałów budowlanych oraz związana z tym logistyka. Zasoby kruszyw budowlanych czy też podstawowych produktów takich jak cement, wapno, są ograniczone i dość mocno zagospodarowane na rynku w dniu dzisiejszym. Dodanie do całej puli projektów jednego czy dwóch giga projektów mocno zaburzy cały system podaży. Tu trzeba mądrego planowania. Na szczęście jest po stronie inwestorów minimalna świadomość istnienia tego wyzwania. Apeluję do zamawiających, aby nie bali się korzystać z dialogu z branżą. Taki dialog pozwoli aktualizować plany do aktualnie dostępnych mocy produkcyjnych przemysłu. Po trzecie zrównoważony rynek budowlany. Duże projektu powodują duże zawirowania na rynku. Od hurra optymizmu po totalne załamanie. Po doświadczeniach z przygotowań do Euro 2012 wiemy, że ten program przyniósł więcej upadłości firm niż rozwoju. Wynikało to z wielu czynników błędnej oceny i zarządzania ryzykiem. Jednak pamiętajmy, że w głównej mierze to zamawiający kreują rynek. Jeśli w przetargach będzie królować najniższa cena to nie dziwmy się, że oferty na przetargach będą ocierać się o granice absurdu. Jeśli nie będzie właściwej prekwalifikacji oferentów to nie dziwmy się, że oferty będą składać „firmy w teczce”. Nie dziwmy się, że jeżeli cała para pójdzie w realizację dwóch czy trzech projektów a cały rynek samorządowy, lokalny pójdzie w odstawkę to skończy się to załamaniem rynku usług budowlanych chwilę po tym, jak zakończą się duże inwestycje. Zamawiający publiczni mają ogromną odpowiedzialność za to jak wygląda i jak będzie wyglądać rynek budowlany za 5, 10, 20 lat. Liczę na to, że już się nauczyliśmy i więcej błędów Euro 2012 nie popełnimy.

Jak ocenia Pan współpracę między sektorem publicznym a prywatnym w Polsce w zakresie realizacji strategicznych inwestycji infrastrukturalnych? Czy dostrzega Pan obszary wymagające usprawnienia?

Przede wszystkim trzeba się cieszyć z tego, że współpraca istnieje, bo to świadczy o tym, że strategiczne projekty inwestycyjne istnieją. Takie relacje podlegają ciągłym usprawnieniom i nie inaczej jest w przypadku sektora budowlanego. Na przykładzie CPK czy projektu FSRU realizowanego przez Gaz-System mogę powiedzieć, że strona publiczna nie boi się rozmawiać ze stroną prywatną. Dialog pomaga obu stronom lepiej przygotować inwestycję, lepiej zrozumieć zakres oczekiwanych usług, lepiej ocenić i wycenić ryzyka. To pierwszy krok do partnerskiej realizacji inwestycji. Droga do pełnego zaufania i realizacji na zasadzie umowy relacyjnej jest jeszcze daleka i kręta, ale cieszę się, że idziemy w dobrym kierunku. Niestety są też cienie współpracy. Często mam wrażenie, że strona publiczna jest dużo bardziej zaangażowana w wewnętrzne procesy spójności wobec audytów, kontroli itd. niż w realizację zamierzenia budowlanego. Prawo Zamówień Publicznych traktowane jest jak tarcza, której zamawiający używa w obronie przez propozycjami racjonalnej poprawy warunków realizacji umowy. Wierzę, że w przypadku strategicznych inwestycji takie podejście jest zgubne. Tu potrzeba innego stylu opartego na dążeniu do celu. PZP nie może być wiecznym bezpiecznikiem i nawet gdy zmieniły się realia realizacji umów nadal brniemy w niepotrzebne spory, a cel oddala się w szybkim tempie. Ponownie dialog, racjonalne argumenty, inżynierskie podejście powinny być bodźcami wspierającymi cel nadrzędny jakim jest terminowa realizacja inwestycji w zamierzonym budżecie.

W kontekście rosnącej roli zrównoważonego rozwoju, jakie działania podejmuje Hill International, aby promować ekologiczne rozwiązania w realizowanych projektach budowlanych?

Współpraca Hill z klientami ma jeden podstawowy cel. Realizacja projektu w sposób bezpieczny i efektywny. O ile bezpieczeństwa nie trzeba tłumaczyć, jest nadrzędne to na efektywność składa się kilka czynników.
Przede wszystkim zrozumienie potrzeb klienta i taki dobór kadry ekspertów, aby świadczone usługi odpowiadały tym potrzebom. Mam tu na myśli aspekt terminowości, złożoności technicznej, kosztów, innowacji i zrównoważonego budownictwa. W Polsce branża budowlany robi duże postępy na polu rozwiązań zmniejszających wpływ na środowisko. W kilku obszarach jesteśmy liderem. Jednak często rozwiązania z innych krajów, bardziej świadomych środowiskowo są tymi które warto kopiować z dumą do rodzimych projektów. Obecność Hill na wielu rynkach światowych pozwala nam transferować wiedzę m.in. z obszarów rozwiązań obniżających wpływ na środowisko. W ramach realizacji projektów współpracujemy z kolegami z Grecji, Włoch, Niemiec, USA korzystając z ich wiedzy i doświadczenia. Robimy to po to, by proponować klientom w Polsce rozwiązania techniczne, technologiczne które jeszcze bardziej zbliżą ich do zeroemisyjności. Sama certyfikacja BREEAM czy LEED już nie wystarczy. Tu trzeba sięgnąć głębiej, do fundamentów w planowaniu inwestycji. Wykorzystaniu materiałów z recyklingu, prefabrykacji, automatyzacji procesów itd. Pracując z klientem na ich projekcie niejako wchodzimy do środka i zdejmujemy z klienta ciężar odpowiedzialności za takie rozwiązania. Łączymy kropki i to wydaje się być największą zaletą współpracy z nami.

Biorąc pod uwagę Pana doświadczenie w zarządzaniu projektami na różnych etapach ich realizacji, jakie umiejętności i kompetencje są kluczowe dla liderów w branży budowlanej w dzisiejszych czasach?

Dosyć banalnie stwierdzę, że kluczowe to być dobrym człowiekiem. Zdaję sobie sprawę, że może to zabrzmieć trywialnie w obliczy wyzwań inżynierskich i nieustającej walki na linii zamawiający, wykonawca, projektant i inżynier. Dlatego właśnie w tym świecie pełnym konfliktów, sporów i trudnych decyzji ważne jest, by nie zapominać o tym, że po wszystkich stronach stoją ludzie, ze swoimi emocjami, charakterem i ambicjami. Rolą kierownika projektu czy inżyniera kontraktu bardzo często jest godzenie różnych interesów. Zatem poza tym, że osoba na tym stanowisku musi być doskonała merytorycznie to jeszcze musi posiadać umiejętność rozmawiania z ludźmi, łagodzenia obyczajów, dotarcia do sedna sprawa. To jest swego rodzaju wybuchowa mieszanka, empatii i ambicji zasiana na polu inżynierii. Dlatego tak dużym wyzwaniem jest zbudowanie skutecznego zespołu po stronie kierownika projektu. Jestem ogromnym szczęściarzem, że mój zespół Hill to właśnie tacy ludzie. Pełni pasji i determinacji a przy tym po prostu dobrzy ludzie.