Stały rozwój polsko-niemieckich stosunków gospodarczych

Możliwość komentowania Stały rozwój polsko-niemieckich stosunków gospodarczych została wyłączona Aktualności, Biznes, Inwestycje

Niemieckie firmy chętnie inwestują w Polsce. Od czasu transformacji w latach 90., do roku 2017 wartość inwestycji bezpośrednich tych przedsiębiorstw w naszym kraju wyniosła ok. 35 mld euro. Inwestycje bezpośrednie (tzw. greenfield) czyli budowanie od podstaw fabryki, montowni, czy centrum usługowego są dla nas szczególnie ważne, gdyż świadczą o dużym zaangażowaniu inwestora.

fot. mat. prasowe

Na inwestycje bezpośrednie mogą też sobie pozwolić firmy największe o ugruntowanej pozycji na swoim rodzimym rynku, a często również na rynkach międzynarodowych. Duża część przypada na przemysł samochodowy oraz outsourcing procesów biznesowych (szczególnie w branży informatycznej).

W gronie liderów zyskowności inwestycji

Najbardziej chyba spektakularne i znane ogółowi społeczeństwa są inwestycje w branży motoryzacyjnej. Kto nie słyszał bowiem o inwestycjach Volkswagena we Wrześni, czy Mercedesa w Jaworze na Dolnym Śląsku? Inwestycje te są powszechnie znane, bo akurat branża motoryzacyjna jest jedną z najbardziej medialnych. Bardzo dużo osób interesuje się motoryzacją stąd też jeśli Mercedes chce budować w Polsce fabrykę silników do swoich najnowszych modeli, to siłą rzeczy, informacja taka uzyskuje duży rozgłos.

Nie chodzi tu jednak tylko o medialny charakter tych inwestycji. Dla firm z udziałem kapitału niemieckiego te przedsięwzięcia są bardzo zyskowne . Z danych Eurostatu wynika bowiem, że pod względem zyskowności inwestycji Polska należy do europejskich liderów. W ostatnich latach systematycznie wyprzedzały nas jedynie Czechy, gdzie z każdych 100 euro inwestycji międzynarodowe korporacje uzyskują 12–13 euro dochodu. W Polsce jest to ok. 10 euro. W latach 2015–2016 wyższą rentowność – ok. 11 euro z zainwestowanej setki – dawały jeszcze inwestycje na Litwie.

A jakie my mamy korzyści z tych inwestycji? Możemy odpowiedzieć w sposób ogólny – makroekonomiczny: dzięki zagranicznym inwestycjom bezpośrednim w Polsce, 25 lat po transformacji gospodarczej Produkt Krajowy Brutto zwiększył się o ponad 15 proc., a płace i zatrudnienie o niemal 9 proc. Trzeba też wiedzieć, że w miarę rozwoju gospodarki korzyści z zaangażowania zagranicznego kapitału zmieniały się. W latach 90. chodziło głównie o likwidację ogromnego wówczas bezrobocia. Każdego nowego greenfielda w specjalnych strefach ekonomicznych witano z nadzieją, że oto pojawiają się nowe miejsca pracy. Był też taki okres, kiedy w poszczególnych regionach to właśnie specjalne strefy ekonomiczne prawie w całości generowały miejsca pracy.

Potem te korzyści się zmieniały. Rynek pracy Polsce mamy nasycony do tego stopnia, że to właśnie brak dostępności do wysokokwalifikowanej kadry zaczyna negatywnie oddziaływać na potencjalnych inwestorów. Teraz z obecności zagranicznego kapitału zaczynamy czerpać inne korzyści. Miałem okazję odwiedzić wiele fabryk z branży automotive, należących z reguły do kapitału niemieckiego, zlokalizowanych na terenie specjalnych stref ekonomicznych.

Charakterystyczna była duma z jaką polscy menedżerowie mówili o tym, że pracują dla największych topowych marek motoryzacyjnych na świecie, że ich produkty pod względem technologicznym są z najwyższej półki.

Co jednak jest miarą sukcesu tych przedsięwzięć z punktu widzenia, lokalnych społeczności, potencjalnych polskich kooperantów itd.? Z tym już bywa różnie. Tam gdzie funkcjonują tego rodzaju fabryki z reguły problem bezrobocia jest już rozwiązany. Z tego punktu widzenia, lokalne społeczności też odniosły korzyść. Trochę gorzej jest z polskimi firmami, które jako kooperanci też powinny się zacząć szybko rozwijać. I jak powiedział mi jeden z menedżerów wielkiej fabryki z branży motoryzacyjnej, jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku tak rzeczywiście było. Potem jednak zauważył wyraźny regres. Polskie małe przedsiębiorstwa jakby straciły impet coraz trudniej było im sprostać wymogom współpracy z dużą międzynarodową firmą. Zjawisko to tłumaczono m.in. masowym wówczas odpływem dobrych fachowców do pracy za granicą.

Tu dochodzimy do sedna sprawy. Napływ zagranicznego kapitału, to duża szansa dla menedżerów, przedsiębiorców aby wznieść się na wyższym poziom funkcjonowania w biznesie. Mimo wielu porażek w tym obszarze obserwujemy tu również pozytywne tendencje.

Najważniejszą z nich jest obecność polskich firm np. na rynku niemieckim. Ocenia się, że obecnie na rynku naszego zachodniego sąsiada skutecznie działa około 1000- 1500 spółek z udziałem polskiego kapitału. Oczywiście, nie jest to taka skala inwestycji jak największych firm niemieckich w Polsce, ale początki są obiecujące.

Uczeń dogania mistrza

Na rynek niemiecki trafia około 30 proc. polskiego eksportu, co jest bardzo dobrym wynikiem i świadczy o tym jak ważnym partnerem gospodarczym są dla nas Niemcy. Ale ważne jest też jak radzą tam sobie polskie firmy, które zdecydowały się na inwestycje. Rynek niemiecki stanowi spore wyzwanie, ze względu na ogromną konkurencję, ale też silny patriotyzm gospodarczy konsumentów. Polskie firmy wybierają Niemcy nie tylko ze względu na bliskość geograficzną, bardzo dobrą infrastrukturę, przewidywalność otoczenia prawnego. Wiedzą doskonale, że produkty wytworzone na rynku niemieckim mają dużą siłę przebicia na rynkach międzynarodowych.

Na rynku naszego zachodniego sąsiada dobrze sobie radzą firmy z branży odzieżowej, znane są salony polskiej marki Reserved. Aktywnym inwestorem jest też CCC, który, nawiasem mówiąc ma już więcej salonów z obuwiem poza granicami kraju niż w Polsce. Oprócz CCC i LPP na rynku niemieckim są też obecne inne wielkie firmy z Polski jak PGNiG, Orlen, Comarch, czy Boryszew.

Często na ekspansję na rynku niemieckim decydują się polskie firmy rodzinne o silnej pozycji na rodzimym rynku, ale zarządzane już przez drugie pokolenie właścicieli.

Możemy więc powiedzieć, że niezależnie od ogólnych wyników wymiany gospodarczej pomiędzy obydwoma państwami, wahań koniunkturalnych, powstaje kolejny etap w historii stosunków gospodarczych pomiędzy Polską a Niemcami, kiedy to nasze firmy coraz śmielej wchodzą w rolę eksporterów i inwestorów.